poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Dobra... ważne, że żyje!

Dziś byłam z zoo...nie dosłownie, rzecz jasna, ale czułam się jakbym w zoo była.
Otóż przeżyłam pierwszy dzień w szkole i chociaż poznałam zaledwie kilka osóbż prawie pół szkoły mnie zna...nie wiem dlaczego XD
Jeszcze przed ,,poznaniem" klasy, stałam wraz z takim chłopakiem (z Brazyli ale jak on ma na imie?) i z zaciekawieniem patrzyliśmy, jak po dwóch dzwonkach cała szkoła ustawia się klasami na boisku. Byłam przekonana, że ponieważ dopiero co zaczął się rok szkolny, to oni ćwiczą co mają zrobić w razie pożaru (tak jak to się robi w Polsce). Lecz co się okazało? Że to wcale nie jest to, o czym myślałam, tylko było to odśpiewanie hymnu. Co jeszcze się dowiedziałam? Że w każdy pooniedziałek będą tak robić XD
Nie będę wspominać, ze robiłam im zdjęcia i że kilka osób patrzyło się na mnie ze zdziwieniem...
Gdy jedna z pracujących tam pań (moim zdaniem w jedym z ostatnich miesięcy ciąży) odprowadzila mnie do klasy i powiedziała uczniom, że zostanę z nimi na dość długo, reakcja klasy wyglądała tak...
  1. dziewczyny (wszystkie siedzące po prawej stronie klasy) przywitały mnie normalnie... wiadomo
  2. Zaś faceci : ,,yeah!" , ,,łułułułu!!!" , ,,super", itp., itd.

Szczerze mówiąć to miałam wielką chęć uciec XD

Jak się później, na szczęście, okazało w mojej klasie jest dziewczyna z rotary (którą już wcześniej poznałam na kolacji w środe) z USA. Krista ma na imię...coz, bardzo sympatyczna :)

Chyba z 10 razy słyszałam, że komuś się podobam, a ile już mam propozycji ma randki, łuuu!

Ale jak na razie to chcę się tylko wyspać, bo ciągle żyje polskim czasem...

Ogólnie lekcje wyglądają inaczej niz w Polsce... gdy nauczyciel/ka mówi można powiedzieć, ze klasa jest cicho...lecz jeżeli n. pisze coś na tablicy, szuka jakiś notatek lub cokolwiek innego tyle, ze bez mowienia to klasa zamienia sie w zoo XD

Wszyscy sie wyglupiaja, rozmawiaja, krzycza, puszczaja dzwonki z telefonow, itd.

Mam kilka zdjec, ale narazie nie chce mi sie ich przegrywac na komp, moze jutro...

Wychodząc z klasy byłam troche zmęczona, ale wtedy jeszcze było ok, dobiło mnie jedno...że ubrania i pomimo mojego sprzeciwu kazała mi przymierzyć... zmieniła zdanie jak mnie w tym worku zobaczyła XD Zmieściła by się tam jeszcze jedna osoba ;)

No i stało się, wydałam moje pierwsze tu pieniądze...na mundurek ;/

Jutro musze być w sportowym stroju bo mamy jedyny w tygodniu wf. Co za beznadzieja, chodzić w jedym przepoconym stroju przez cały dzień w szkole...tak samo miałam, jak byłam 3 miesiące w Irlandii.

Podsumowując: Lubię tę szkołe...nie, nie żartuje... lekcje są luźne, nauczyciele też mają poczucie humoru (pozdrowienia dla moich w Polsce), i prawie codziennie (z wyjątkiem czwartku 13:50) kończymy o 12:50. Gorzej z zaczynaniem 7:00 (ale ,,co cię nie zabije, to cie wzmocni" XD )

Brak komentarzy: